NGLIA.today: Co
skłoniło Cię do wyjazdu za granicę i podjęcia studiów w Wielkiej
Brytanii? Myślałaś o studiowaniu w Polsce czy byłaś pewna, że chcesz
wyjechać z kraju?
Aleksandra Pędraszewska: Już
w gimnazjum miałam możliwość uczenia się niektórych przedmiotów po
angielsku i myślę, że wtedy pojawił się pierwszy pomysł na studia za
granicą. Wybór liceum z maturą międzynarodową IB w dużym stopniu
przyczynił się do tej decyzji – chciałam nie tylko mieć możliwość nauki
na najlepszych uniwersytetach na świecie, ale również poznać nową
kulturę, ludzi, przeżyć coś ciekawego. Proces aplikacji na Oxbridge, jak
potocznie nazywa się Uniwersytety w Cambridge i Oxfordzie, jest bardzo
długi i dopiero otrzymując wyniki matury miałam pewność, że się
dostałam. Dlatego w międzyczasie złożyłam też papiery na prawo na
Uniwersytecie Warszawskim i do dzisiaj nie jestem pewna czy
zdecydowałabym się na wyjazd gdyby nie pozytywna odpowiedź z uczelni, na
której obecnie studiuję.
Cambridge
to drugi najstarszy uniwersytet w Anglii – odczuwasz jakąś niesamowitą
atmosferę tego miejsca? Jeśli tak, to jak ona na Ciebie wpłynęła? Czy
czujesz jakąś presję z powodu reprezentowania instytucji z ponad
800-letnią tradycją?
Cambridge
to rzeczywiście wyjątkowe miejsce – typowo uniwersyteckie miasto, które
składa się w dużej części z kolegiów o kilkusetletniej historii. Mój
college – Newnham, jest znany z przepięknych ogrodów i
charakterystycznych budynków z czerwonej cegły. Jestem przekonana, że
każdy fan historii i Harrego Pottera czuje się tutaj świetnie (śmiech).
Ale Cambridge to przede wszystkim świetny poziom naukowy, zagwarantowany
dzięki najlepszym w swoich dziedzinach akademikom. Nie wszędzie ma się
możliwość zadać pytanie czy przedyskutować esej z twórcą teorii, której
praca dotyczy. Wiąże się to oczywiście z bardzo dużą ilością pracy. I
choć jak na każdym uniwersytecie zdarza nam się narzekać, to każdy zdaje
sobie sprawę z tego jakimi jesteśmy szczęściarzami.
Jak
zostałaś przyjęta przez innych studentów? Szukałaś towarzystwa innych
rodaków czy dobrze odnalazłaś się wśród ludzi z całego świata?
Tak
się złożyło, że od samego początku studiów trzymam się przede wszystkim
z międzynarodowymi studentami. Po części dlatego, że na pierwszym roku
mieliśmy możliwość przyjechać do Cambridge trochę wcześniej niż Anglicy i
zdążyliśmy już dobrze się zintegrować. Oczywiście znam też wiele osób
stąd, ale najbliższe przyjaźnie zawiązałam z Węgrami, Francuzami,
Czechami i oczywiście Polakami. Przed przyjazdem nie planowałam w sposób
szczególny angażować się w społeczność polonijną, ale po kilku
spotkaniach Polskiego Stowarzyszenia przekonałam się, że to wyjątkowa
grupa, z którą po prostu bardzo lubię spędzać wolny czas.
W Cambridge studiuje wielu Polaków? Jak sobie radzą?
Co
roku na Cambridge przebywa około 150 polskich studentów na właściwie
każdym poziomie akademickim i w dziesiątkach różnych departamentów. Z
mojego doświadczenia obserwuję, że osób studiujących nauki ścisłe i
przyrodnicze jest nieco więcej niż w departamentach nauk humanistycznych
czy społecznych. Ma to na pewno związek z wyjątkowo dobrym poziomem
matematyki, fizyki czy biologii w wielu polskich szkołach; kwestie
językowe też odgrywają jeszcze jakieś znaczenie. Kiedy dopiero
poznawałam uniwersytet zaskoczyła mnie przede wszystkim duża liczba
polski doktorantów, którzy prowadzą tutaj swoje badania. Wielu z nich
uczy też moich kolegów z roku, co jest moim zdaniem ogromnym
osiągnięciem akademickim.
Jak wygląda typowy dzień studenta Cambridge?
Nauka
na Cambridge odbywa się w trybie trymestralnym – każdy z nich trwa
tylko 8 tygodni i jest przez to bardzo intensywny. Dużo zależy od
kierunku studiów, ale na przedmiotach społecznych w ciągu dnia można
spodziewać się około 3 godzin wykładów dziennie. To stosunkowo mało,
także w porównaniu do polskich uczelni, ale jest to związane z dużym
naciskiem na pracę samodzielną. Żeby wyrobić się z przeczytaniem i
przyswojeniem długiej listy książek i publikacji, niezbędne jest kilka
długich godzin w bibliotece. Trudno też odłożyć pracę na później – około
3 razy w tygodniu odbywają się tzw. supervisions, czyli spotkania z
akademikami, podczas których dyskutuje się przerobiony materiał. Oprócz
sesji letniej, w trakcie roku nie odbywają się żadne testy, ani
egzaminy, ale na każdym supervision składa się esej, komentowany w
trakcie spotkania. Pisania i krytycznej analizy jest więc bardzo dużo.
Cambridge to jednak nie tylko praca naukowa – na uniwersytecie działają
setki stowarzyszeń i klubów. Popołudnia zajmują mi najczęściej
wydarzenia i spotkania związane z Polskim Stowarzyszeniem, wieczorami
trenuję siatkówkę.
Jesteś przewodniczącą Polskiego Stowarzyszenia Studenckiego - czujesz się naturalnym liderem tego typu inicjatyw?
Rzeczywiście
od kiedy pamiętam drzemie we mnie mnóstwo energii do wcielania w życie
przeróżnych projektów. Polskie Stowarzyszenie (PolSoc) okazało się nie
tylko grupą wspaniałych, kreatywnych osób, ale również środowiskiem, w
którym drzemie energia do wcielania w życie nowych inicjatyw. Formalnie
grupa działa od 2008 roku, więc kiedy dostałam się do Cambridge, PolSoc
miał już na swoim koncie serie wspaniałych sukcesów m.in. organizację
4tego Kongresu Polskich Stowarzyszeń Studenckich w UK oraz konferencji
naukowej „Science. Polish Perspectives”. Możliwość stania na czele
stowarzyszenia w tym roku była dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Mam
nadzieję, że razem z komitetem udało nam się sprostać niełatwemu zadaniu
prowadzenia organizacji zrzeszającej ponad 300 osób. Ze wszystkich
rzeczy, które zrobiliśmy jestem najbardziej dumna z konferencji „Next
Step: Poland”, na której razem z polskimi pracodawcami zachęcaliśmy
studentów do podjęcia pracy w naszym kraju.
Już
starożytni Rzymianie wiedzieli, że w zdrowym ciele drzemie zdrowy duch –
Ty grasz w reprezentacji swojej uczelni w siatkówce. Jak ważny jest dla
Ciebie sport? Miałaś jakieś większe sukcesy na tym polu czy traktujesz to wyłącznie rekreacyjnie?
Od
zawsze lubiłam sport i w liceum bardzo żałowałam, że nie miałam na nie
wystarczająco dużo czasu. Dlatego od początku studiów wiedziałam, że
chcę zaangażować się w którąś z dyscyplin. W Polsce zdarzało mi się
reprezentować szkołę w sportach zespołowych: siatkówce, koszykówce,
piłce ręcznej, ale nigdy nie należałam do żadnego z klubów. Tutaj miałam
ogromne szczęście trafić do reprezentacji siatkówki i w tym roku po raz
drugi zagrać w najważniejszym meczu sezonu – przeciwko Oksfordowi.
Wieczory na boisku dają mi naprawdę dużo radości.
Czy masz już jakieś plany na przyszłość po studiach?
Dzięki
temu, że studiuję bardzo interdyscyplinarny kierunek wciąż mam
możliwość rozwijać się w wielu dziedzinach. Doświadczenie zawodowe
zdobywałam więc zarówno w kancelarii prawniczej, przy projektach
marketingowych m.in. w HBO, czy środowisku start-upowym. Najbardziej
interesują mnie jednak nowe technologie i rynek nieruchomości i z nimi
wiąże swoją przyszłość. Bardzo chcę wrócić do Polski i tam widzę się za
kilka lat, ale nie chcę rezygnować też z kontaktu z Wielką Brytanią.
Świat skurczył się dziś tak bardzo, że międzynarodowe znajomości, które
zawiązuję na studiach warto będzie pielęgnować.
Często odwiedzasz Polskę? Za czym najbardziej tęsknisz i za czym brytyjskim tęskniłabyś, gdybyś miała wrócić nad Wisłę?
Spędzam
w Polsce praktycznie tak dużo czasu jak to możliwe, czyli w trakcie
przerw świątecznych i wakacji łatwiej spotkać mnie w Warszawie niż w
Cambridge. Wracam do rodziny, znajomych, ale po kilkunastu tygodniach
intensywnej pracy na uniwersytecie cenię też sobie nawet małe zmiany.
Bibliotekom w Cambridge na pewno nic nie brakuje, ale BUW pozostaje moim
faworytem.
Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych sukcesów!
Olu, brawo!!! Trzymam za Ciebie kciuki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOlu, brawo!!! Trzymam za Ciebie kciuki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń