niedziela, 7 czerwca 2015

Studia zagraniczne bez stresu - Ola Pędraszewska z University of Cambridge studentką roku w Wielkiej Brytanii


NGLIA.today: Co skłoniło Cię do wyjazdu za granicę i podjęcia studiów w Wielkiej Brytanii? Myślałaś o studiowaniu w Polsce czy byłaś pewna, że chcesz wyjechać z kraju?
Aleksandra Pędraszewska: Już w gimnazjum miałam możliwość uczenia się niektórych przedmiotów po angielsku i myślę, że wtedy pojawił się pierwszy pomysł na studia za granicą. Wybór liceum z maturą międzynarodową IB w dużym stopniu przyczynił się do tej decyzji – chciałam nie tylko mieć możliwość nauki na najlepszych uniwersytetach na świecie, ale również poznać nową kulturę, ludzi, przeżyć coś ciekawego. Proces aplikacji na Oxbridge, jak potocznie nazywa się Uniwersytety w Cambridge i Oxfordzie, jest bardzo długi i dopiero otrzymując wyniki matury miałam pewność, że się dostałam. Dlatego w międzyczasie złożyłam też papiery na prawo na Uniwersytecie Warszawskim i do dzisiaj nie jestem pewna czy zdecydowałabym się na wyjazd gdyby nie pozytywna odpowiedź z uczelni, na której obecnie studiuję.
Cambridge to drugi najstarszy uniwersytet w Anglii – odczuwasz jakąś niesamowitą atmosferę tego miejsca? Jeśli tak, to jak ona na Ciebie wpłynęła? Czy czujesz jakąś presję z powodu reprezentowania instytucji z ponad 800-letnią tradycją?
Cambridge to rzeczywiście wyjątkowe miejsce – typowo uniwersyteckie miasto, które składa się w dużej części z kolegiów o kilkusetletniej historii. Mój college – Newnham, jest znany z przepięknych ogrodów i charakterystycznych budynków z czerwonej cegły. Jestem przekonana, że każdy fan historii i Harrego Pottera czuje się tutaj świetnie (śmiech). Ale Cambridge to przede wszystkim świetny poziom naukowy, zagwarantowany dzięki najlepszym w swoich dziedzinach akademikom. Nie wszędzie ma się możliwość zadać pytanie czy przedyskutować esej z twórcą teorii, której praca dotyczy. Wiąże się to oczywiście z bardzo dużą ilością pracy. I choć jak na każdym uniwersytecie zdarza nam się narzekać, to każdy zdaje sobie sprawę z tego jakimi jesteśmy szczęściarzami.
Jak zostałaś przyjęta przez innych studentów? Szukałaś towarzystwa innych rodaków czy dobrze odnalazłaś się wśród ludzi z całego świata?
Tak się złożyło, że od samego początku studiów trzymam się przede wszystkim z międzynarodowymi studentami. Po części dlatego, że na pierwszym roku mieliśmy możliwość przyjechać do Cambridge trochę wcześniej niż Anglicy i zdążyliśmy już dobrze się zintegrować. Oczywiście znam też wiele osób stąd, ale najbliższe przyjaźnie zawiązałam z Węgrami, Francuzami, Czechami i oczywiście Polakami. Przed przyjazdem nie planowałam w sposób szczególny angażować się w społeczność polonijną, ale po kilku spotkaniach Polskiego Stowarzyszenia przekonałam się, że to wyjątkowa grupa, z którą po prostu bardzo lubię spędzać wolny czas.



W Cambridge studiuje wielu Polaków? Jak sobie radzą?
Co roku na Cambridge przebywa około 150 polskich studentów na właściwie każdym poziomie akademickim i w dziesiątkach różnych departamentów. Z mojego doświadczenia obserwuję, że osób studiujących nauki ścisłe i przyrodnicze jest nieco więcej niż w departamentach nauk humanistycznych czy społecznych. Ma to na pewno związek z wyjątkowo dobrym poziomem matematyki, fizyki czy biologii w wielu polskich szkołach; kwestie językowe też odgrywają jeszcze jakieś znaczenie. Kiedy dopiero poznawałam uniwersytet zaskoczyła mnie przede wszystkim duża liczba polski doktorantów, którzy prowadzą tutaj swoje badania. Wielu z nich uczy też moich kolegów z roku, co jest moim zdaniem ogromnym osiągnięciem akademickim.
Jak wygląda typowy dzień studenta Cambridge?
Nauka na Cambridge odbywa się w trybie trymestralnym – każdy z nich trwa tylko 8 tygodni i jest przez to bardzo intensywny. Dużo zależy od kierunku studiów, ale na przedmiotach społecznych w ciągu dnia można spodziewać się około 3 godzin wykładów dziennie. To stosunkowo mało, także w porównaniu do polskich uczelni, ale jest to związane z dużym naciskiem na pracę samodzielną. Żeby wyrobić się z przeczytaniem i przyswojeniem długiej listy książek i publikacji, niezbędne jest kilka długich godzin w bibliotece. Trudno też odłożyć pracę na później – około 3 razy w tygodniu odbywają się tzw. supervisions, czyli spotkania z akademikami, podczas których dyskutuje się przerobiony materiał. Oprócz sesji letniej, w trakcie roku nie odbywają się żadne testy, ani egzaminy, ale na każdym supervision składa się esej, komentowany w trakcie spotkania. Pisania i krytycznej analizy jest więc bardzo dużo. Cambridge to jednak nie tylko praca naukowa – na uniwersytecie działają setki stowarzyszeń i klubów. Popołudnia zajmują mi najczęściej wydarzenia i spotkania związane z Polskim Stowarzyszeniem, wieczorami trenuję siatkówkę.
 

Jesteś przewodniczącą Polskiego Stowarzyszenia Studenckiego - czujesz się naturalnym liderem tego typu inicjatyw?
Rzeczywiście od kiedy pamiętam drzemie we mnie mnóstwo energii do wcielania w życie przeróżnych projektów. Polskie Stowarzyszenie (PolSoc) okazało się nie tylko grupą wspaniałych, kreatywnych osób, ale również środowiskiem, w którym drzemie energia do wcielania w życie nowych inicjatyw. Formalnie grupa działa od 2008 roku, więc kiedy dostałam się do Cambridge, PolSoc miał już na swoim koncie serie wspaniałych sukcesów m.in. organizację 4tego Kongresu Polskich Stowarzyszeń Studenckich w UK oraz konferencji naukowej „Science. Polish Perspectives”. Możliwość stania na czele stowarzyszenia w tym roku była dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Mam nadzieję, że razem z komitetem udało nam się sprostać niełatwemu zadaniu prowadzenia organizacji zrzeszającej ponad 300 osób. Ze wszystkich rzeczy, które zrobiliśmy jestem najbardziej dumna z konferencji „Next Step: Poland”, na której razem z polskimi pracodawcami zachęcaliśmy studentów do podjęcia pracy w naszym kraju. 
Już starożytni Rzymianie wiedzieli, że w zdrowym ciele drzemie zdrowy duch – Ty grasz w reprezentacji swojej uczelni w siatkówce. Jak ważny jest dla Ciebie sport? Miałaś jakieś większe sukcesy na tym polu czy traktujesz to wyłącznie rekreacyjnie?
Od zawsze lubiłam sport i w liceum bardzo żałowałam, że nie miałam na nie wystarczająco dużo czasu. Dlatego od początku studiów wiedziałam, że chcę zaangażować się w którąś z dyscyplin. W Polsce zdarzało mi się reprezentować szkołę w sportach zespołowych: siatkówce, koszykówce, piłce ręcznej, ale nigdy nie należałam do żadnego z klubów. Tutaj miałam ogromne szczęście trafić do reprezentacji siatkówki i w tym roku po raz drugi zagrać w najważniejszym meczu sezonu – przeciwko Oksfordowi. Wieczory na boisku dają mi naprawdę dużo radości.
 

Czy masz już jakieś plany na przyszłość po studiach?
Dzięki temu, że studiuję bardzo interdyscyplinarny kierunek wciąż mam możliwość rozwijać się w wielu dziedzinach. Doświadczenie zawodowe zdobywałam więc zarówno w kancelarii prawniczej, przy projektach marketingowych m.in. w HBO, czy środowisku start-upowym. Najbardziej interesują mnie jednak nowe technologie i rynek nieruchomości i z nimi wiąże swoją przyszłość. Bardzo chcę wrócić do Polski i tam widzę się za kilka lat, ale nie chcę rezygnować też z kontaktu z Wielką Brytanią. Świat skurczył się dziś tak bardzo, że międzynarodowe znajomości, które zawiązuję na studiach warto będzie pielęgnować.
Często odwiedzasz Polskę? Za czym najbardziej tęsknisz i za czym brytyjskim tęskniłabyś, gdybyś miała wrócić nad Wisłę?
Spędzam w Polsce praktycznie tak dużo czasu jak to możliwe, czyli w trakcie przerw świątecznych i wakacji łatwiej spotkać mnie w Warszawie niż w Cambridge. Wracam do rodziny, znajomych, ale po kilkunastu tygodniach intensywnej pracy na uniwersytecie cenię też sobie nawet małe zmiany. Bibliotekom w Cambridge na pewno nic nie brakuje, ale BUW pozostaje moim faworytem.

Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych sukcesów!

2 komentarze:

  1. Olu, brawo!!! Trzymam za Ciebie kciuki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Olu, brawo!!! Trzymam za Ciebie kciuki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń