przygoda z Young Talent Management rozpoczęta!
Pisałam, że nie spotka mnie w Rzeszowie nic niespodziewanego? WYCOFUJĘ SIĘ! NAWET DO TYŁU!
Ale od początku.
Po BASie zebrałam się do kupy dość szybko. Właściwie w ogóle się nie załamywałam. Wiadomo, było mi przykro, ale komu by nie było? Szybko jednak wyznaczyłam sobie kolejny cel - Oxford, Cambridge, może Harvard? Wyskrobałam skądś wizytówkę, którą zdobyłam na BASie, napisałam maila. Nie sądziłam nawet, że odpowiedź przyjdzie tak szybko. "Spotkajmy się jutro, bo akurat jestem w Rzeszowie".
Że gdzie? W Rzeszowie? I jak to jutro?
Zadzwoniłam i dograłam szczegóły.
W galerii spotkałam się z Panią, która dodawała nam otuchy przy kwalifikacjach na BASie. Okazało się, że jest siłą sprawczą organizacji Young Talent Management i chętnie pomoże mi w drodze na studia. W zamian za to mogę zostać ambasadorem YTM w Rzeszowie, propagować ich projekty i tworzyć własne. Dowiedziałam się wszystkiego i zaczynam działać! Już dzisiaj zaczęłam powoli ogarniać debaty oksfordzkie, które zamierzam wprowadzić w swoim liceum. A oprócz tego jest milion innych możliwości, które YTM mi oferuje. Jest ich na tyle dużo, że doszłam do wniosku, że moja stypendialna porażka, dzięki której zostaję w Rzeszowie, była jedną z najszczęśliwszych rzeczy, które mnie spotkały. I cieszę się po cichu, że mogę pocieszyć się tymi dwoma latami w Rz.
Polecam każdemu i zapraszam do lajkowania strony na facebooku!
Miałam ochotę zmienić tytuł bloga. W końcu droga do marzeń zakończyła się fiaskiem. Ale zdecydowałam, że wszystko zostanie. Przecież na celowniku są jeszcze studia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz